Nadrabiamy zaległości.ZAKOPANE cz.2



A wiec nasza wycieczka trwała dalej.Oto nasze kolejne dwa dni w przepięknym Zakopanym.
 
Trzeciego dnia już tata nie mógł z nami nigdzie pójść bo nogi odmówiły posłuszeństwa .Choć przez większość naszego pobytu padał deszcz nie mogłam odpuścić sobie wjazdu na Kasprowy Wierch i wiedziałam że to będzie niesamowite przeżycie dla mojej mamy i Macieja. Dojechaliśmy do Kuźnic i moim oczom ukazała się kilometrowa kolejka i czas oczekiwania na wjazd ponad 6 godz. Gdzie tu czekać tyle z małym dzieckiem, co robić przez ten czas? Nadzieja na wjazd do góry malała z minuty na minutę L Maciej już też zniecierpliwiony bo tak bardzo chciał pojechać tą kolejką.
UDAŁO SIĘ !UDAŁO! Po jakiejś pół godziny dotarliśmy do kasy, nie wiem jakim cudem ale podobno są tam tacy ludzie co” robią kolejkę”, ale tego już mama nie chciała zdradzić :)Ważne, że dotarliśmy na górę a śmiechu w kolejce było co niemiara bo strasznie trzęsło, ale widoki zapierające dech w piersiach. Wjechaliśmy w bardzo dobrym momencie, bo po jakiś 20 minutach nadeszła straszna mgła i już nic nie była widać, ale my zdążyliśmy zobaczyć jak tam pięknie.

































W ostatni dzień naszego pobytu postanowiliśmy dać trochę radości naszym dzieciom i pod nich poszukać atrakcji. Wiadomo Marcel jeszcze za mały ale za to Maciej mógł korzystać. Udaliśmy się do domu do góry nogami-tam na prawdę działają inne siły grawitacji. Wrażenie nieziemskie :)
Jak byście mieli kiedyś okazję to polecamy! Nie zdziwcie się jak nad waszymi głowami zobaczycie sedes. haha

















































Następnie udaliśmy się na wystawę klocków lego, to dopiero coś dla naszego Macieja,  bo uwielbia
te klocki a tam na prawdę było coś niesamowitego i szacunek dla tych którzy to układali, to na prawdę wspaniała rzecz! Nie chciało się  stamtąd wychodzić ale powoli robiło się coraz mniej miejsca i musieliśmy się ewakuować:)
















  




 


























Oczywiście nie było by Zakopanego, jak byśmy nie zobaczyli skoczni, więc szybkim krokiem przez 
 całe Krupówki udaliśmy się pod Wielką Krokiew. Przypomniało mi się wtedy, że gdy Maciej bym mniejszy bawił się w Adama Małysza –wchodził na fotel, uginał nóżki, brał ręce do tyłu i skakał mówiąc „Skacz jak Adam Małysz” 

























A pod skocznią szał dla dzieci różne place zabaw, tory do zjeżdżania po prostu nie wiedzieliśmy gdzie najpierw się udać. Maciej korzystał na całego a my z Marcelkim dotrzymywaliśmy mu towarzystwa śmiejąc się razem z nim.





















Nadszedł dzień wyjazdu, ruszyliśmy wcześnie rano bo chcieliśmy po drodze wstąpić jeszcze do Oświęcimia i tak zrobiliśmy zwiedziliśmy obóz Auschwitz i ruszyliśmy w długą drogę do domu gdzie czekali na nas bliscy a przede wszystkim nasz tatuś bo niestety mając gospodarstwo nie zawsze możemy sobie na wszystko pozwolić :(




















Wiecie co, jechałam tam trochę z obawami jak Marcel zniesie 12-godzinną podróż i  czy tam w ogóle będzie spał ?Jak zniesie zmianę klimatu? Jak dojechaliśmy wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Wystarczy tylko pozytywne myślenie! Bardzo miło spędziliśmy razem czas.
Byłam w górach dwa razy i powiem Wam, że po prostu się w nich zakochałam i jak tylko będziemy mogli i finanse nam na to pozwolą to na pewno wrócimy tam nie raz. Marzy nam się zobaczyć góry zimą bo to całkiem inny widok jak leży śnieg zwłaszcza że Marcel coraz większy i było by to dla nas wielkie przeżycie, mam nadzieję, że kiedyś uda nam się spełnić to marzenie.

A Wy jakie macie wspomnienia z gór? Czy można się w nich zakochać?

2 komentarze :

  1. Pewnie, że w górach można się zakochać!!! My będąc te kilka lat temu z chłopcami w Zakopcu ( koniec kwietnia) na Kasprowy Wierch mieliśmy tam masę śniegu! A my wszyscy byliśmy w adidaskach :) Ale wrażenie i tak było mega :) Co do domu do góry nogami, to oni go skopiowali z pierwszego domu do góry nogami, który jest na Kaszubach w Szymbarku .Zresztą to moje okolice - to jak co to zapraszam w odwiedzinki :) A co do Oświęcimia, to Wam zazdroszczę, że udało sie Wam je zwiedzić, bo my tylko obok obozu przejeżdżaliśmy - nie mieliśmy okazji go zwiedzić - ale jeszcze kiedyś to nadrobimy!
    Szkoda, ze tato z Wami nie pojechał, ale widzę, ze Wasz wyjazd był mega udany i macie teraz co wspominać :) Wielkie brawo dla Macieja, że dał radę tym wszystkim atrakcjom. Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie na Kaszubach jeszcze nie byliśmy więc może i czas poznać tamte strony :-) tak tylko taty nam brakowało ale mam nadzieję ze na następne wycieczki już będziemy jeździć razem:-) maciej to na prawdę dzielny chłopak a po Oświęcimiu było setki pytań więc trzeba było dziecku tłumaczyć pół drogi do domu o co chodziło :-)

      Usuń

Marcelkowa © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka