Co zrobić kiedy masz inne zdanie niż rodzina?

Co zrobić kiedy masz inne zdanie niż rodzina?
Walczyć o swoje racje czy "dla świętego spokoju" pod porządkować się innym?
To dylemat przed którym bardzo często staje pewnie nie jedna z nas.I powiem wam szczerze,że tak naprawdę nie znam jedno znacznej odpowiedzi na to pytanie.Bo chyba wszystko zależy od tego 
w jakiej sytuacji się znajdziemy i czego dotyczyć ma nasza decyzja.
Najprostszym przykładem jest wychowanie dzieci.Jestem zdania,że dziecko w miarę możliwości powinno być jak najdłużej na dworze.I bez względu na to czy jest słonecznie czy deszczowo,gorąco czy też zimno,to zawsze chociaż na 20min starajmy się wyjść na spacer.Ale nie zawsze wszyscy podzielą moje zdanie.I kiedy słyszę "Co Ty robisz?Jest tak zimno a Ty chcesz zabrać dziecko na tak niezdrowe powietrze?Przecież będzie chory",to głęboko się zastanawiam co zrobić.Z jednej strony sobie myślę "Jest zdrowy,a dwór nigdy nie może zaszkodzić,lepiej się prze wietrzyć niż dusić w tym gorącym domu"ale z drugiej strony przecież są to ludzie bardziej doświadczeni i może mają rację?
No i po co się kłócić?Ale w tym przypadku najczęściej dla dobra naszego zdrowia wychodzimy
 na spacer i tylko czasami przemilczymy wszystko i zostajemy w domu.
Albo kiedy dziecko jest przeziębione to następuje pytanie : zabierać go na spacer lub wyjeżdżać 
w odwiedziny do rodziny i znajomych,czy zostać w domu?Przecież to tylko katar.Według osób starszych dziecko powinno kurować się w domu,ale czy na pewno to najlepsze wyjście?Jeśli nie ma gorączki i nie jest marudne to nie lepiej byłoby wyjść złapać świeżego oddechu?
No i kwestia wyjazdów na wakacje.Czy słyszeliście chociaż raz,że macie zbyt małe dziecko i nie macie go nigdzie zabierać,bo tak i tak będzie niczego pamiętać i tylko się umęczy?A jeśli już jechać to gdzie?W górach Wy się zmęczycie z "tym dodatkowym balastem",a nad morzem jest zbyt duże słońce i jeszcze udaru dostanie.
No i nigdy nie ma czasu na wyjazdy,bo albo za wiele to kosztuje,lub trzeba pilnować gospodarki,domu,iść na pole lub wysprzątać wszystko,obiady gotować dla ludzi.Ale czy można tego wszystkiego pogodzić?
Niejednokrotnie zrezygnowałam z własnych planów i marzeń.I niejednokrotnie z tego powodu płakałam,ale teraz wiem,że nie zawsze trzeba się poświęcać  i że należy również zadbać o swoje zdanie i swoje szczęście.
A jakie jest Wasze stanowisko w tej sprawie?

5 komentarzy :

  1. Jeśli chodzi o wychowanie moich dzieci, to zdanie innych ludzi nie ma dla mnie większego znaczenia. To nie znaczy, że w ogóle nie słucham rad, ale zwykle jest tak, że jak potrzebuję jakiejś konkretnej rady, to nikt nie jest w stanie mi jej dać, a jak wiem co mam robić to wszyscy inni "wiedzą lepiej". Ja nie wychodzę w każdą pogodę, bo nie chce mi się np moknąć, ale niania wychodzi z dziećmi w deszcz i nie mam nic przeciwko temu i akurat w tej kwestii nikt mi niczego nie zarzucał. Z przeziębionym dzieckiem wychodzę na spacery, choć zwykle to też zależy od stopnia przeziębienia. Jak jadę gdzieś do rodziny czy znajomych to uprzedzam że dziecko jest chore, bo może ktoś sobie nie życzyć chorego dziecka w swoim domu (pozarażać może). Bardzo drażni mnie to że jak dziecko jest lekko przeziębione to słyszę już pierwszego dnia, że powinnam iść do lekarza np z samym katarem czy kaszlem. Co do wakacji to faktycznie ciężko znaleźć takie miejsce, żeby i dziecko i rodzice byli zadowoleni, ale nie jest to niemożliwe, my zwykle jeździmy na Kaszuby. Jak dziecko nie będzie pamiętać, to przynajmniej za kilka lat poogląda sobie na zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu się zgadzam całkowicie mam takie samo podejście byłam w górach z Marcelem jak miał 10miesięcy i wcale nie uważam,że był za mały, że się umęczył chodź jechaliśmy 12godzin ważne że byliśmy z bliskimi i miło spędziliśmy czas. NA dwór tow wychodzimy podczas przeziębienia bo moim zdaniem świeże powietrze to najlepsze lekarstwo :-)

      Usuń
  2. Mamy dużo większe problemy jeśli chodzi o dzieci, naszą rodzinę i spory. Po pierwsze nie chrzcimy dzieci. Nawet nie wyobrażacie sobie co się działo, jak wszyscy o nas plotkowali i ile miałam niemiłych telefonów ze strony rodziny ażeby przekonać mnie do zmiany decyzji. Teraz zdecydowaliśmy się że chcemy spróbować zdobyć wizę do Stanów i pobyć tam przez 2-3 może 4 lata. W rodzinie wielkie oburzenie, że dzieci chcemy odseparować od reszty itd. Istny cyrk. Zawsze mam swoje zdanie i nie jest ważne dla mnie zdanie innych dopóki ich (tych innych) bezpośrednio to nie dotyczy. Jak widzicie większe sprawy, większe kłótnie. O spacerach, wychodzeniu, nie wychodzeniu, katarze, który wróży już chorobę i o tym alergicznym już nie wspominam. Po prostu to są moje dzieci, ja wychowuję je jak chcę i nikomu nic do tego. A o to też były spory bo prowadzimy tzw. "zimny chów" :P i trzymamy dzieciaki w 18-20 *C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że każdy powinien robić to co sam uważa za stosowne a nie po to tylko by nie kłócić się z rodziną,bo co ludzie powiedzą...

      Usuń
  3. Oj trudny temat. Zazdroszczę tym którzy potrafią walczyć o swoje. Ja niestety nie zawsze tak potrafię.

    OdpowiedzUsuń

Marcelkowa © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka