Nadrabiamy zaległości.ZAKOPANE cz.1

Obiecałam Wam kiedyś że na blogu pojawią się zdjęcia z naszego pobytu w Zakopanym a potem zniknęłam(ale to już dłuuuga historia)Chciałabym nadrobić zaległości i opowiedzieć Wam jak wyglądała nasza podróż i sam pobyt w Zakopanym z 10 miesięcznym wtedy Marcelem.

Gdy dowiedzieliśmy się,że dziadki chcą nas zabrać w góry bardzo się cieszyłam nawet nie pomyślałam że to przecież będzie bardzo długa i męcząca podróż dla Marcela,nic nam nie stało na przeszkodzie,no może oprócz jednego- PAKOWANIE,co zabrać małemu dziecku w góry w samym środku lata?Bardzo długo pakowałam i to jeszcze w ostatni dzień,gdyż wyjeżdżaliśmy na noc żeby Maluchy mogły sobie spać,bo przecież nie mogło zabraknąć z nami naszego kochanego Macieja.

Koło godz.22.00 dziadek z babcią i Maciejem podjechali po nas,zapakowaliśmy wszystkie torby,wózek no i już był pełen bagażnik:)Ruszyliśmy w drogę,dzieci zasnęły od razu i spały smacznie prawie przez cała drogę.A nam w dobrym humorze mijała godzina za godziną,bo czasem "nasze polskie drogi"i ich oznakowania dawały się we znaki ale jakoś daliśmy radę i o 8.00 byliśmy na miejscu.Zameldowaliśmy się w pięknym pokoju w Pensjonacie Szafran wypiliśmy dobrą kawę i stwierdziliśmy,że nie ma co tracić czasu tylko trzeba ruszyć na zwiedzanie Zakopanego.Ze Skibówek pieszo mieliśmy trochę drogi aby dojść do centrum,ale nam to wcale nie przeszkadzało.Naszym celem pierwszego dnia,żeby nie było od razu za dużo i za męcząco była Gubałówka.Wjechaliśmy do góry tramwajem.Nie zapomnę przerażenia w oczach mojej mamy:)Oglądaliśmy piękne widoki,ale niestety zgonił nas obfity deszcz, zjechaliśmy na dół po czym udaliśmy się na Krupówki,gdzie zjedliśmy pyszny obiad. Marcel siedział w wózku bardzo grzecznie i obserwował wszystko dookoła.Jego oczka krążyły wszędzie,wszystko było dla niego nowością:)
Gubałówka



Wjazd na Gubałówkę
Krupówki


















































Drugiego dnia naszym celem było Morskie Oko.Spakowaliśmy Marcela,bo to przecież wycieczka na cały dzień,ja wiedziałam co mnie czeka bo byłam już tam drugi raz ale moi rodzice niestety NIE!Maciej włożył sobie wszystko do plecaczka i ruszyliśmy na przystanek aby busem dojechać do miejsca gdzie potem czekała nas tylko wędrówka,gdyż własnym samochodem nie było szans żeby tam w ogóle się dostać.Dotarliśmy na miejsce i teraz czekała nas długa wędrówka :)Wiedziałam ile wysiłku potrzba aby tam wejść i ostrzegałam rodziców że w ich wieku i z ich chorymi nogami NIE DADZĄ RADY,a gdzie tu miał dojść taką drogę 5 latek?Marcel siedział sobie wygodnie w wózku więc dla niego nie było różnicy.Gdy usłyszeli cenę za jaką była możliwość wjazdu na górę od razu postanowili iść pieszo.Droga była bardzo długa i męcząca nie raz padały słowa "za jakie grzechy" a ja tylko szłam i podziwiałam sama siebie i naszego dzielnego Macieja bo,które dziecko bez zająknięcia przeszło by 12km wciąż pod górę,nawet ja gdy pokonywałam tą drogę po raz pierwszy,szłam ze łzami w oczach ciągle sobie powtarzając że NIE DAM RADY.A on szedł i nic nie mówił.Nasz Marcel zdążył się wyspać,pchany w wózku przez dziadka a jak doszliśmy na miejsce po ponad 3 godzinach razem z nami podziwiał piękny widok.Nasza cała czwórka była bardzo z siebie dumna że pokonała tę trasę,choć nie było łatwo,ale w drogę powrotną postanowiliśmy już wsiąść na bryczkę,bo chyba połowa z nas by nie doszła :)

No i maszerujemy :)

Chwila oddechu.Potok Roztoka















 To była bardzo ciężka wędrówka więc zasłużyliśmy na pyszny obiad i jeszcze bardziej wspanialszy deser lodowy :)i to już oczywiście na naszych kochanych Krupówkach.



















I tak czuje niedosyt bo nie dotarłam na Czarny Staw i obiecuję sobie,że jak tylko będę miała okazję wrócić to na pewno to zrobię:)
Relacja z kolejnych dwóch dni w następnym poście bo przecież nie będę tyle nudzić bo kto by to czytał:) :)
Jedno wiem muszę tam wrócić!

5 komentarzy :

  1. Podziwiam 5-latka :) Mój prawie 6-latek po 2-3 km włącza opcję "jęczenie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciej to dzielny chłopak jak sobie coś postanowi to tak musi być :-) ja i tak bardzo go podziwiałam sami mieliśmy chwilę zwątpienia a on nie dawał za wygraną :-)

      Usuń
  2. Ja pierwszy raz byłam w Zakopanym chyba w 6 klasie podstawówki - na koloniach. Wtedy byłam nad Morskim Okiem - szliśmy dzielnie w obie strony pieszo:) Drugi raz w Zakopcu byłam z mężem i synkami 3 lata temu. Swoim samochodem wjechaliśmy an Gubałówkę, pieszo zwiedziliśmy Krupówki i byliśmy też na Kasprowym Wierchu! Super się dzieciom podobało, szkoda, ze tak krótko tam byliśmy i wszystkich pięknych miejsc nie udało nam się zwiedzić. Ale też mamy zamiar kiedyś tam wrócić i nadrobić zaległości:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak zakopane to piękne miejsce. Szkoda że tak daleko i długo trzeba jechać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Marcelkowa © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka